Св. Герард Герб Икона Божьей Матери
Истинно, истинно говорю вам: верующий в меня имеет жизнь вечную. Ин 6,47

UROCZYSTOŚCI POGRZEBOWE REDEMPTORYSTY

O. DARIUSZA ŁYSAKOWSKIEGO

 

Tuchów, 26 stycznia 2001 roku

 

 

            W dniu 19 stycznia 2001 roku zginął w wypadku samochodowym podczas burzy śnieżnej na Syberii O. Dariusz Łysakowski, redemptorysta. Przeżył on niespełna 36 lat. Od czterech i pół roku pracował w parafii Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Kemerowie, mieście zamieszkałym przez ponad milion mieszkańców.

 

            W niedzielę 21 stycznia odbyło się uroczyste pożegnanie tragicznie zmarłego O. Dariusza w kaplicy w Kemerowie podczas liturgii, której przewodniczył biskup Józef Werth, administrator apostolski dla katolików łacińskiego obrządku azjatyckiej części Rosji z siedzibą w Nowosybirsku.

 

            Ciało tragicznie zmarłego misjonarza zostało najpierw przewiezione do Moskwy. We wtorek w katedrze Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny miała miejsce liturgia żałobna z udziałem arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza i nuncjusza apostolskiego w Rosji biskupa Georga Tsura oraz licznie zgromadzonego duchowieństwa.

 

W środę 24 stycznia o godz. 21.00 trumna ze szczątkami doczesnymi O. Dariusza Łysakowskiego została przywieziona do klasztoru redemptorystów w Tuchowie, w którym to zakończył on studia filozoficzne i teologiczne a 28 maja 1995 roku przyjął święcenia kapłańskie. Przez cały czwartek (25 stycznia) wielu mieszkańców Tuchowa przychodziło pomodlić się przy trumnie zmarłego. Również Wspólnota domowa i seminaryjna redemptorystów przez cały dzień modliła się wspólnie prosząc Boga o wieczną radość dla O. Dariusza. Wieczorem tegoż dnia w uroczystej procesji ciało zmarłego zostało przeniesione do kościoła Sanktuaryjnego i przed obliczem Matki Bożej Tuchowskiej zostały odprawione nieszpory żałobne.

           

            Uroczystość pogrzebowa rozpoczęła się w piątek 26 stycznia o godz.10.30 jutrznią, zaś o godz. 11.00 sprawowana była Eucharystia, której przewodniczył biskup pomocniczy diecezji tarnowskiej Jan Styrna. Na początku Mszy Świętej Rektor wspólnoty redemptorystów w Tuchowie O. Mirosław Chmielewski przywitał ekscelencję, a także Wikariusza Prowincjała Warszawskiej Prowincji Redemptorystów O. Jacka Dembka i O. Antoniego Branagana, proboszcza z Kemerowa, który 4 lata pracował wspólnie z O. Dariuszem oraz wszystkich przybyłych. W sposób szczególny przywitał rodziców O. Dariusza: Walerię i Bronisława Łysakowskich, rodzeństwo, najbliższą rodzinę zmarłego, a także licznie przybyłych wiernych (4 autokary) z rodzinnej parafii O. Dariusza z Tarnogrodu na czele z proboszczem ks. prałatem Edwardem Ludwickim. Po tym wprowadzeniu został odczytany krótki życiorys O. Dariusza, zakończony słowami: „Żył on nadzieją, która zawieść nie może, że dzieło Boże, jakiemu się poświęcił w Rosji będzie się rozwijało i wzrastało”.

 

            Przed homilią O. Jacek Dembek odczytał list Przełożonego Generalnego Redemptorystów O. Józefa Tobina, nadesłany z Rzymu. Wyraził on w nim głębokie przekonanie, że śmierć O. Dariusza, młodego misjonarza, będzie źródłem nowych powołań misyjnych: „Wierzę, że znajdzie się wielu gorliwych i pełnych poświęcenia współbraci, którzy zastąpią O. Dariusza” – podkreślał O. Generał. Bowiem on sam ciągle zachęcał innych słowami: „Jestem ogromnie szczęśliwy, że jestem misjonarzem na Syberii. Warto poświęcić życie dla głoszenia Ewangelii tamtym ludziom”.

 

W swojej homilii Ojciec Wikariusz Prowincjała zadał pytanie, czy śmierć młodego ojca misjonarza ma sens? Czy w sytuacji, kiedy on był tak bardzo potrzebny ludziom, kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze owoce pracy duszpasterskiej i kiedy zostało uzyskane pozwolenie na budowę kościoła katolickiego, czy ma sens tragiczne jego odejście? Odpowiadając kaznodzieja odwołał się do słów Ojca Dariusza, które to, już po jego śmierci, usłyszał na automatycznej sekretarce: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, który żyje i kocha Cię ...”.

 

Miłość Boga, która ogarnęła O. Dariusza przynaglała go, by świadczyć o miłości Bożej tam żyjącym na Syberii ludziom, by być dla nich i dla nich umierać. Oddawał i oddał życie dla najbardziej opuszczonych i ubogich. Głosił Jezusa wszystkim. Nie ważne było – kontynuował kaznodzieja – czy modlił się z prawosławnymi, czy z protestantami. Jednoczył wokół siebie ludzi innych wyznań. Znamienne, że zginął właśnie w tygodniu modlitw o jedność chrześcijan.

 

Była w nim wiara, która dla wielu wydawała się naiwną, ale przynosiła owoce! W trudnych sytuacjach, które na zdrowy rozsądek wydawały się przerastać go, on wierzył, że podoła i powtarzał, że wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy.

 

W Bogu i w Matce Bożej odnajdywał siły. Codziennie odmawiał cały różaniec.

Kaznodzieja sparafrazował słowa O. Dariusza z automatycznej sekretarki i stwierdził, że O. Dariusz żyje, jest z nami i kocha każdego z nas. To prawda! Jest on dla nas pytaniem: Co ty robisz ze swoim powołaniem, co czynisz z planem szczęścia, który Bóg ma dla Ciebie? Czy żyjesz na marginesie swoich możliwości? Kończąc O. Jacek jeszcze raz powtórzył słowa O. Dariusza: „Jezus żyje i kocha każdego z nas”.

 

            Na koniec Mszy Świętej O. Rektor podziękował wszystkim za wspólną modlitwę. Podziękował licznie przybyłym redemptorystom i księżom diecezjalnym (wszystkich kapłanów było ponad 100), siostrom zakonnym (ponad 40) i wiernym przybyłym z Siekierek nad Odrą, pierwszej parafii O. Dariusza. We Mszy Świętej uczestniczył także przedstawiciel biskupa Józefa Wertha, apostolskiego administratora dla katolików łacińskiego obrządku  azjatyckiej części Rosji z siedzibą w Nowosybirsku, ks. Roman Cały, proboszcz parafii „Chrystusa Króla Wszechświata” w Barnaule. Przybyli także na tę uroczystość inni kapłani oraz redemptoryści pracujący w Rosji, Białorusi, Ukrainie i Czechach. Po podziękowaniu nastąpiło odczytanie depesz kondolencyjnych od biskupa Józefa Wertha i od Gubernatora Kemerowskiej obłasti A. Tulejewa.

 

            Następnie przemówił ks. prałat Edward Ludwicki, proboszcz rodzinnej parafii O. Dariusza. Stwierdził, że Pan Bóg posłał O. Dariusza na odległą Syberię dlatego, że miał do niego zaufanie, iż podoła tak trudnemu zadaniu. Ks. Edward wspominał, jak O. Dariusz cieszył się, gdy zdobył jedną duszę dla Chrystusa, wspominał jak cieszył się, gdy przywiózł do Polski ze sobą trzy parafianki, które opowiadały jak poprzez niego poznały Chrystusa. Dalej ze łzami w oczach mówił, jak to O. Dariusz cieszył się, że ma już kaplicę i że może już w normalnych warunkach odprawiać Mszę Świętą. Organizował wtedy szaty i naczynia liturgiczne, a nawet mały dzwon! Pomyślałem – kontynuował ks. prałat – szaleniec Boży. Ale plany Boże były inne. Pan powołał Cię do siebie. Pozostaniesz teraz wśród nas. Pozostaniesz na cmentarzu wśród swoich współbraci, wśród swojej duchowej rodziny.

 

            Na koniec ks. Edward podziękował władzom zakonnym w imieniu własnym i w imieniu rodziny O. Dariusza za zorganizowanie uroczystości pogrzebowej i za sprowadzenie zwłok zmarłego do Polski. Zakończył myślą, że ofiara jego życia na pewno będzie posiewem nowych powołań na Syberię.

 

            Przemówił także kolega kursowy O. Dariusza Łysakowskiego, O. Tomasz Jońca. Dziękował Bogu za to, że w osobie O. Dariusza otrzymaliśmy świętego, który żył z nami i kochał ponad wszystko Boga.

 

            Następnie zabrał głos O. Antoni Branagan, proboszcz parafii Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Kemerowie, redemptorysta z Irlandii, który cztery lata pracował wspólnie z O. Dariuszem. Stwierdził, że ideą przewodnią, która prowadziła O. Dariusza była chęć, by Pan Jezus był jak najbardziej znany i jak najbardziej kochany przez wszystkich. Podobnie jak założyciel redemptorystów św. Alfons Liguori, O. Dariusz nie tracił ani chwili na próżne zajęcia. Miał zawsze dalekosiężne plany i zawsze, jeśli mu wpadł do głowy jakiś pomysł, by przybliżyć ludzi do Boga, za wszelką cenę go realizował. Ukazując wielką pracowitość O. Dariusza mówił o tym, że obsługiwał 11 wspólnot w okolicach Kemerowa, że był obecny na spotkaniach młodych ludzi w Nowosybirsku i w Saratowie. Często spotykał się z kapłanami i z siostrami zakonnymi. W domu pisał dużo listów i artykułów do różnych gazet. Był nieustannie aktywny, ale ciągle pamiętał o modlitwie, która była najważniejszą sprawą w jego życiu. Często nawet przy pracy wstawał od zajęć i na jakiś czas udawał się do kaplicy na modlitwę. Co miesiąc organizował dla siebie 1 albo 2 dni rekolekcyjne. Na dwa dni przed śmiercią odbył właśnie takie rekolekcje. Również regularnie się spowiadał. Trzy dni przed tragicznym wypadkiem był w Tomsku, gdzie spowiadał się u miejscowego kapłana. O. Antoni przedstawił O. Dariusza także jako zaangażowanego w sprawy ludzkiego życia. Opiekował się sierocińcami, domami ludzi starych, odwiedzał regularnie więźniów w jednym z więzień w Jurdze. Był on wyjątkowo świętym kapłanem, radosnym i pełnym humoru. Cieszył się z każdego spotkania z ludźmi.

 

            W sobotę 20 stycznia po modlitwie przy ziemskich szczątkach O. Dariusza – wspominał O. Antoni – jedna z parafianek powiedziała, że przecież przez te cztery lata między Wami redemptorystami nie było żadnych konfliktów! A my – mówił O. Antoni – przecież ciągle toczyliśmy spory ze sobą. Ale O. Dariusz był pierwszym, który prosił o przebaczenie. Życie O. Dariusza jest zrealizowane do końca i w całej pełni. Zrealizował to, co Pan od niego chciał. Jestem przekonany, że O. Dariusz jest szczęśliwy. O. Antoni zakończył swoją wypowiedź stwierdzeniem, że jeśli przełożeni zadecydują, że trzeba rozpocząć proces beatyfikacyjny, to on nic nie będzie wspominał o „walkach” z O. Dariuszem.

 

            Na koniec jeszcze raz zabrał głos O. Rektor klasztoru tuchowskiego. Wyraził wdzięczność Bogu za dar osoby i powołania O. Dariusza. Właśnie z tuchowskiego klasztoru wyjeżdżał na Syberię. Również tu w Tuchowie głosił kazania na Święto Zesłania Ducha Świętego w 2000 roku. Ta tajemnica była mu bardzo bliska.

 

            O. Rektor mówił, że na drodze O. Dariusza do kapłaństwa decydujące znaczenie odegrały słowa psalmisty: „Pan będzie czuwał nad Twoim wyjściem i powrotem”. Konstatował, że nie spodziewaliśmy się, że tak szybko wróci. Klucz do zrozumienia całego swojego życia O. Dariusz zostawił na swoim obrazku prymicyjnym. Były to słowa z listu do Rzymian 5,5: „Nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany”. Swoje wystąpienie zakończył O. Rektor słowami: „Niech Pan, którego tak umiłowałeś, będzie twoim pokojem”.

 

            Następnie rozpoczęły się obrzędy ostatniego pożegnania, po czym ruszyła procesja na miejscowy cmentarz. Licznie zebrani przyjezdni goście i tuchowscy parafianie w rytm sanktuaryjnej orkiestry towarzyszyli O. Dariuszowi w jego ostatniej drodze tu na ziemi.

 

Ufamy, że mamy wielkiego orędownika w niebie.

 

O. Dariusz Paszyński CSsR